BALERINKI, JAPONKI, KLAPKI I INNE BUTY ZSUWAJĄCE SIĘ ZE STÓP
– Czy noszenie ich może mieć wpływ na stan dna miednicy?
Wydaje się że nie, bo „gdzie Rzym, gdzie Krym?”. A jednak!
Zacznijmy od butów: jeśli chodząc czujemy, że musimy spinać stopy, aby obuwie nie spadało z nóg lub aby nie klapać nim w podłoże, wówczas napinamy podeszwowe części stopy oraz łydki. Pół biedy, gdy są to domowe „kapcie”, w których raczej stoimy w kuchni lub pokonujemy krótkie trasy między pokojami. Ale: jeśli są to ukochane balerinki, kupione kilka sezonów temu, które „trochę zmieniły fason” i spadają z nóg przy każdym kroku, a masz „chodzącą” pracę, lub robisz długie spacery w klapkach zwanych ortopedycznymi – to pewnie sama po całym dniu czujesz zmęczenie stóp i łydek.
A co maja łydki do stanu dna miednicy? Część osób, szczególnie dzieci, odruchowo podskakuje lub staje na placach, gdy „walczy” z silnym czuciem parcia na mocz – co widać szczególnie, gdy grupa przedszkolaków czeka na toaletę. Idąc tym tropem, badacze wykazali związek pomiędzy napięciem mięśni łydek a trudnością w oddawaniu moczu. (na przykład: poczucie spiętej cewki moczowej w czasie oddawania, trudność z rozpoczęciem tego procesu, lub po – poczucie, że „coś jeszcze zostało” poczucie zapalenia pęcherza). Widać więc tendencję do zbytniego spięcia dna miednicy. A innymi objawami napięcia dna miednicy są bóle owulacyjne, miesiączkowe, trudność w oddaniu stolca, bóle w okolicy kości ogonowej czy zaburzenia czucia współżycia.
Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie kobiety chodzące w „klapiących” butach mają te objawy! Jest to tylko (i aż) pewien czynnik ryzyka. I to akurat taki, który można łatwo wyeliminować – po prostu zmieniając buty na dobrze trzymające się stopy. Najlepiej takie, których nie zgubisz tańcząc rock’and’rolla.